Złota seria
Na igrzyskach olimpijskich w Barcelonie w 1992 r. Robert Korzeniowski został dwukrotnie zdyskwalifikowany – zarówno na 20 km, jak i na 50 km. Cztery lata później w Atlancie nie miał sobie równych i zwyciężył na dystansie 50 km.
Start w Sydney w 2000 r. był jeszcze bardziej spektakularny. Polak co prawda ukończył rywalizację na 20 km na drugiej pozycji, ale już po zawodach sędziowie zdyskwalifikowali Meksykanina Bernardo Segurę, który jako pierwszy przekroczył linię mety. W rezultacie Korzeniowski zdobył tytuł mistrza olimpijskiego. Na 50 km powtórzył ten sukces, zostając pierwszym chodziarzem w historii, który mógł się poszczycić dwoma złotymi medalami wywalczonymi na jednych igrzyskach i obroną tytułu na 50 km. Polski lekkoatleta kontynuował złotą serię w 2004 r. w Atenach. Trzecia z rzędu wygrana na 50 km sprawiła, że stał się jedynym sportowcem z Polski z czteroma triumfami olimpijskimi w konkurencjach indywidualnych.
Poszedł na całość
6 sierpnia 2021 r. w Tokio w ślady Korzeniowskiego poszedł, i to dosłownie, Dawid Tomala. Mało znany 31-letni polski chodziarz wywołał olbrzymią sensację, zdobywając złoty medal na dystansie 50 km. – Poszedłem z czystą kartą i pomyślałem sobie, że ile będę w stanie, tyle pójdę. I poszedłem po złoto – opowiadał w rozmowie z Telewizją Polską.
Robert Korzeniowski jako jeden z nielicznych dostrzegł duży potencjał Tomali już w 2016 r. i zaprosił go, jako perspektywicznego chodziarza, do programu telewizyjnego
„Życie na podium”. – Zapytano mnie, kogo bym zaprosił w ramach swego rodzaju sztafety pokoleń. Nie wahałem się ani przez moment i odparłem, że byłby to Dawid Tomala. Miałem przekonanie, że to właśnie w nim można pokładać największe nadzieje – komentował Korzeniowski.
Robert Korzeniowski ze złotym medalem olimpijskim zdobytym w chodzie na 50 km, Ateny, 2004 r.
Źródło: PAP / Przemek Wierzchowski
To był dla mnie piękny dzień, zakończony triumfem. Ponownie, choć już po raz ostatni, stanąłem na najwyższym stopniu podium olimpijskiego. Cieszyłem się jak mały chłopak, nie mogłem przestać się śmiać. Czułem się spełniony. Już niczego nie musiałem sobie udowadniać. Cieszyłem się, że odchodzę niepokonany, na własnych zasadach, i że zasłużyłem na to, by następnego dnia pójść na Akropol
– opowiadał w 2020 r. Robert Korzeniowski.
Dawid Tomala ze złotym medalem olimpijskim zdobytym w chodzie na 50 km, Tokio, 2021 r.
Źródło: PAP / Leszek Szymański