Karol Bielecki

ur. 1982 w Sandomierzu

Mówią o nim: twardziel. Na boisku miał ksywkę „Maszyna” („Machine”). Wysoki, chudy, grający w charakterystycznych goglach, został bohaterem rodzinnego Sandomierza, a potem – całej Polski. Jeden z najwybitniejszych szczypiornistów w polskiej historii (pozycja: lewy rozgrywający). Nie przerwał kariery mimo poważnej kontuzji (utraty oka). To jego imię wykrzykiwali kibice podczas międzynarodowych meczów, z których przywoził medale.

A chciał zostać piłkarzem… W podstawówce grał w futbol, zaliczył też epizod jako koszykarz. Ostatecznie trenerzy dostrzegli jego talent do piłki ręcznej. W 1997 r. trafił do ekipy szczypiornistów Wisły Sandomierz, dwa lata później do Iskry (Vive) Kielce. Z tą drużyną w 2001 r. został mistrzem Polski juniorów. Szybko parł do przodu: już rok później zdobył mistrzostwo Europy z reprezentacją Polski do lat 20 i został królem strzelców tego turnieju. W tym samym roku (2002) zadebiutował też w reprezentacji seniorów.

W swoim kieleckim klubie był gwiazdą, wywalczył z nim m.in. mistrzostwo Polski i Puchar Polski w 2003 r. Nic dziwnego, że walczyło o niego wiele klubów europejskich. Bielecki zdecydował się na SC Magdeburg („Gladiatorzy”), wówczas jeden z najsilniejszych zespołów szczypiorniaka na świecie. W 2004 r. Niemcy zapłacili za transfer zawodnika z Kielc najwyższą do tej pory sumę w historii polskiej piłki ręcznej: ok. 1 mln zł. SC z Bieleckim zdobył Puchar Europejskiej Federacji Piłki Ręcznej. Trzy lata później piłkarz przeszedł do Rhein-Neckar Löwen. Tam również dał się poznać z najlepszej strony (brązowy medal Bundesligi 2009). Potem wrócił do Kielc, gdzie grał aż do końca kariery.

To był dla niego świetny okres. Razem z reprezentacją Polski szczypiorniści zdobyli wicemistrzostwo świata w 2007 r., Superpuchar Europy w 2008 r. i brązowy medal MŚ w Chorwacji w 2009 r. Ostatni mecz o podium – z Danią – był popisem możliwości strzeleckich Bieleckiego (71% skuteczności).

I wtedy przyszedł pechowy 11 czerwca 2010 r. Szczypiornista był u szczytu kariery, grał sezon marzeń. Podczas meczu towarzyskiego Polska–Chorwacja został przypadkowo ugodzony kciukiem w oko przez chorwackiego zawodnika. Mimo dwóch operacji oka nie udało się uratować. Nad ambitnym sportowcem zawisło widmo końca kariery. Nie mógł się z tym pogodzić i wbrew wskazaniom lekarzy wrócił do gry. A w zasadzie musiał się jej uczyć na nowo. „Trzeba być po prostu twardym, zacisnąć zęby i powiedzieć sobie: trudno” – podsumował.

Jego determinacja została nagrodzona: ciężko pracował i wracał do formy, a wraz z nią przychodziły sukcesy. Najpierw klubowe: mistrzostwo Polski z Vive w czterech kolejnych latach (2013–2016), dwa brązowe i jeden złoty medal Ligi Mistrzów (2013, 2015, 2016). Potem świętował sukcesy z reprezentacją: brązowy krążek na kontrowersyjnych mistrzostwach świata w Katarze 2015 r. (po emocjonującym meczu o medal z Hiszpanią). Rok później Bielecki był chorążym polskiej drużyny na igrzyskach w Rio de Janeiro i został królem strzelców (55 bramek, Polska zajęła 4. miejsce).

Karierę zakończył w 2018 r.


Ministerstwo

 Projekt współfinansowany ze środków
Ministerstwa Sportu i Turystyki

KGHM

Partner Strategiczny

Instytut Łukasiewicza

Realizator