Robert Korzeniowski

ur. 1968 w Lubaczowie

Żaden z polskich sportowców nie zdobył tylu złotych medali olimpijskich (4). Na kolejnych igrzyskach (Atlanta 1996, Sydney 2000, Ateny 2004) pozostawał niepokonany w swojej dyscyplinie. Aż trudno uwierzyć, że dzieciak, który na lekcje WF-u przynosił zwolnienia lekarskie, wyrósł na bijącego kolejne rekordy chodziarza.

W młodym wieku Roberta zaatakowała astma. Brał leki hormonalne, po których bardzo przybrał na wadze. Potem doszły anginy, dopadające go co kilka miesięcy, a w końcu choroba reumatyczna, która groziła uszkodzeniem mięśnia sercowego. Nic nie zapowiadało, że Korzeniowski będzie mistrzem bieżni. No, może poza ogromnym apetytem na życie – był żywym dzieckiem i gdy tylko choroba odpuszczała, wyskakiwał na rower z kolegami.

Na początku lat 80. zaczął trenować judo w Tarnobrzegu, wpatrzony w Bruce’a Lee w „Wejściu smoka”. Kiedy treningi zawieszono, znalazł nowego konika – lekką atletykę. I pozostał jej wierny. Początkowo biegał (do 10 km), jednak kiedy zaczął starty w chodziarstwie, stwierdził: to jest to. W 1984 r. wziął udział w swoim pierwszym wyścigu – na spartakiadzie 40-lecia. Co prawda zajął ostatnie miejsce (nie miał ani przygotowania do takich zawodów, ani nawet pojęcia o nim), ale i tak połknął bakcyla. Zaczął intensywnie trenować i już rok później był mistrzem Polski juniorów.

Studiował na katowickiej AWF, był w kadrze narodowej. Pierwszy międzynarodowy sukces nadszedł w 1990 r., kiedy na mistrzostwach Europy w Splicie nieznany chodziarz z Polski zdobył 4. miejsce (chód na 20 km). W 1992 r. spotkało go jednak gorzkie rozczarowanie – na olimpiadzie w Barcelonie został zdyskwalifikowany tuż przed metą za nieprawidłowy krok. A srebrny medal miał już prawie w kieszeni… Wziął sobie do serca bolesną lekcję i trenował jeszcze bardziej zawzięcie. Po kilku kolejnych dyskwalifikacjach i trudnej nauce pokory nadeszły przełomowe mistrzostwa Europy w Helsinkach w 1994 r. Tam Korzeniowski zdobył 5. miejsce na 50 km w nieco dramatycznych okolicznościach: opisywał, że tuż przed startem zatrzasnął się w toalecie i musiał przeciskać się pod drzwiami.

Potem jego talent i ciężka praca przyniosły piorunujące efekty. Dzięki Helsinkom mógł wystartować na igrzyskach w Atlancie w 1996 r. To właśnie na olimpiadzie w USA Polak sięgnął po złoty medal w chodzie na 50 km. Na kolejnych igrzyskach, w 2000 r. w Sydney, podbił stawkę: zdobył 2 złote krążki, w chodzie na 20 km i na 50 km. W Atenach (2004) dorzucił kolejne złoto – znowu na 50 km. W międzyczasie został też mistrzem świata w chodzie na 50 km (złote medale w latach 1997, 2001 i 2003) oraz mistrzem Europy (1998, 2002). W 2003 r. pobił rekord świata na tym dystansie (na MŚ w Paryżu).

Przez kilkanaście lat (od początku lat 90.) Robert trenował we Francji, ale w Polsce pozostał wielką gwiazdą sportu. Sprawił, że mało znana dyscyplina stała się nagle popularna, a on sam był rozchwytywany tak jak piłkarze. Dwukrotnie zwyciężył w plebiscycie „Przeglądu Sportowego”.

Korzeniowski był także związany z Krakowem i klubem Cracovia. Organizował m.in. chodziarskie zawody „Na Rynek Marsz”, był dyrektorem Cracovia Maraton. Jest laureatem Nagrody Miasta Krakowa.

Zakończył karierę sportową w 2004 r., u szczytu popularności i tuż po największych sukcesach. Jak przyznał: „Wszystko, co miałem wygrać, osiągnąłem”. Na sportowej emeryturze pracował m.in. jako szef redakcji sportowej TVP.


Ministerstwo

 Projekt współfinansowany ze środków
Ministerstwa Sportu i Turystyki

KGHM

Partner Strategiczny

Instytut Łukasiewicza

Realizator