ur. 14 grudnia 1908 r. w Warszawie, zginął 25 września 1944 r. tamże
Przystojny młody sportowiec z oszczepem w ręku i nieugięty oficer AK mają to samo harde spojrzenie. Zdjęcia dzieli około 8 lat, ale w życiu Eugeniusza Lokajskiego to cała epoka. Na pierwszym triumfuje: wbrew opinii trenerów sekcji oszczepu pokazał właśnie, że nie tylko nadaje się do uprawiania tej dyscypliny, ale także należy do jej czołowych zawodników. Na drugim jako dowódca plutonu w powstaniu warszawskim patrzy w oczy śmierci. Spotka się z nią za miesiąc – fotografię wykonano bowiem w trzeciej dekadzie sierpnia 1944 r., a uwieczniony na niej sportowiec zginął 25 września tego roku pod gruzami domu przy ul. Marszałkowskiej. Wcześniej jednak sam zdążył wykonać wiele bezcennych zdjęć – to właśnie olimpijczyk Lokajski był słynnym fotografem powstańczej Warszawy.
W stolicy spędził całe życie, nie licząc służby wojskowej w Zambrowie. W stołecznym KS Warszawianka trenował piłkę nożną i lekką atletykę, tu właśnie usłyszał, że oszczep jest nie dla niego. Nie zrezygnował jednak z marzenia i mimo sukcesów w innych dyscyplinach lekkoatletycznych (w 1929 r. zdobył brązowy, a rok później srebrny medal na mistrzostwach Polski w skoku wzwyż) jako student i asystent w Centralnym Instytucie Wychowania Fizycznego (obecna AWF) prywatnie trenował rzut oszczepem. Pierwszy oszczepniczy triumf – złoty medal – zaliczył w roku 1934 podczas mistrzostw Polski w Poznaniu. Dwa lata później, już jako uznany oszczepnik, stanął do sportowego pojedynku z Walterem Turczykiem, czołowym polskim zawodnikiem w tej konkurencji. Już w pierwszym rzucie Turczyk pobił rekord Polski, a w kolejnych rundach obydwaj sportowcy przekraczali odległość 70 metrów. Ostatecznie wygrał Eugeniusz Lokajski z oszałamiającym rezultatem 73,27 metra. Obaj zawodnicy pojechali na igrzyska olimpijskie w Berlinie w 1936 r., jednak nie okazały się one szczęśliwe zwłaszcza dla Lokajskiego, który w trakcie ostatniego treningu doznał bolesnej kontuzji.
W następnych latach losy tych dwóch oszczepników potoczyły się diametralnie inaczej. Walter Turczyk jako Reichsdeutscher przyjął obywatelstwo niemieckie. Eugeniusz Lokajski brał udział w kampanii wrześniowej jako dowódca 35 Pułku Piechoty stacjonującego w Brześciu nad Bugiem. Trafił do niewoli sowieckiej, z której zdołał uciec, unikając losu towarzyszy broni rozstrzelanych w zbrodni katyńskiej. Po powrocie do stolicy Lokajski początkowo się ukrywał i pracował jako robotnik, a potem otworzył zakład fotograficzny i w ten sposób utrzymywał całą rodzinę. Fotograficzna pasja towarzyszyła mu od czasów studiów i to dzięki niej możemy dziś oglądać codzienne życie powstańczej stolicy. Dom rodziny Lokajskich od początku wojny stanowił centrum konspiracyjnego życia, siostra Eugeniusza, Zofia, była łączniczką, a jego brat, Józef, organizował transporty broni i zginął w walce z Niemcami w roku 1943. Śmierć Józefa stała się dla Eugeniusza bodźcem do jeszcze bardziej aktywnego zaangażowania się w walkę z okupantem. Wstąpił do AK, przyjmując pseudonim „Brok”, od pierwszego dnia powstania warszawskiego był oficerem łącznikowym, a 30 sierpnia 1944 r. dowodził 2 plutonem „Koszty” (Kompanii Ochrony Sztabu Obszaru Warszawskiego AK). Nie rozstawał się z aparatem fotograficznym, na który miał specjalne pozwolenie dowództwa. Wykonał ponad 1000 zdjęć, gdy Śródmieście było wolne od ciężkich walk, uwieczniał powstańcze śluby i uliczne patrole, a z czasem – zniszczone ulice, walki na barykadach, codzienność szpitali i pogrzeby. 20 sierpnia zarejestrował zdobycie gmachu PAST-y, w którym uczestniczył Henryk Leliwa-Roycewicz. Kilka dni później zginął pod gruzami budynku przy ul. Marszałkowskiej 129, do którego poszedł po filmy do aparatu fotograficznego.
W 2009 r. prezydent Lech Kaczyński pośmiertnie odznaczył Eugeniusza Lokajskiego Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej.