ur. 5 grudnia 1896 r. w Krakowie, zamordowany 1940 r. w Charkowie
O takich ludziach jak Zdzisław Dziadulski można powiedzieć, że urodzili się w siodle. Jego sylwetka i styl jazdy były widowiskowe i głośno oklaskiwane na całym świecie. Dziadulski reprezentował Polskę na wszystkich ważniejszych międzynarodowych konkursach w czasach, kiedy jeździectwo było nie tylko dyscypliną sportową, ale także emanacją polskiego ducha i świadomości narodowej w odrodzonym państwie. Nic dziwnego, że zawodom konnym towarzyszyły emocje, jakie dziś znamy z kibicowania piłce nożnej czy skokom narciarskim.
Nienaganna sylwetka pułkownika Dziadulskiego wynikała z pewnością z tego, że prawie całe życie spędził w żołnierskim mundurze. Włożył go tuż po zdaniu matury – w roku 1914 zgłosił się na ochotnika do Legionów Polskich, do znanego z odwagi, waleczności, ale i fantazji szwadronu jazdy Władysława Beliny-Prażmowskiego, a potem wziął udział we wszystkich walkach 1. Pułku Ułanów. Po odzyskaniu niepodległości walczył o ustalenie wschodnich granic w wojnie polsko-bolszewickiej. Nie zdjął munduru także po niej - pozostał w macierzystej jednostce, 1 Pułku Szwoleżerów Józefa Piłsudskiego – początkowo jako kwatermistrz, a z czasem jako zastępca dowódcy. Jak wielu szwoleżerów, rozwijał umiejętności jeździeckie, wykazując wyjątkowe predyspozycje w tym kierunku. Rotmistrz Dziadulski nie tylko był znakomity technicznie, ale przede wszystkim kochał i rozumiał konie i na tym porozumieniu budował – w myśl polskiej szkoły jazdy – swoje jeździeckie sukcesy. Zakwalifikował się m.in. do grupy szkolonej przez Karola Rómmla, brał udział w igrzyskach olimpijskich w Paryżu w 1924 r. i w Amsterdamie w 1928 r. oraz był członkiem polskiej drużyny, która zdobyła łącznie 30 nagród na wojskowych międzynarodowych konkursach hippicznych w Nicei w roku 1924.
Wraz z wybuchem II wojny światowej elegancki jeździec, podobnie jak jego liczni koledzy, zmienił mundur galowy na polowy. Dowodził Warszawskim Pułkiem Ułanów podczas walk na Lubelszczyźnie, m.in. w bitwie pod Krasnobrodem - jednej z ostatnich potyczek kawalerii w kampanii wrześniowej. Po napaści Związku Sowieckiego na Polskę zgodnie z rozkazem dowódcy próbował się przedostać na Węgry. Złapany przez Sowietów trafił do obozu jenieckiego w Starobielsku. W roku 1940 wraz z innymi jeńcami został przewieziony do gmachu NKWD w Charkowie i rozstrzelany.